Pozdrowion bądź, cny Rycerzu. Piszę, byś wiedział, co czuję,
Albowiem sam nie potrafisz odgadnąć tego w ogóle.
Wiem, że Ty mnie miłujesz tak jako i ja Ciebie.
Racz tedy się określić, albowiem, cóż począć, nie wiem.
Przybył do zamku ostatnio sam książę, zaiste wspaniały.
O rękę moją chciał prosić i siedzi tu tydzień już cały.
Lecz wiedz, mój miły, że na nic to całe jego staranie,
Bo moje serce na pewno i tak Twoim wciąż pozostanie.
Tęsknota moja okrutna spocząć mi nie pozwala
I zasnąć wcale nie mogę, a budzę się, trzęsąc cała,
A kiedy patrzę w dal z okna, ogarnia mnie trwoga przedziwna
I boję się, że nie wrócisz, że stanie Ci jakaś się krzywda.
Ja śladem Twoim ruszę, aż w końcu Cię odnajdę.
Nawet jeśliś daleko, na sam skraj świata zajdę.
I choć ojciec drogi błaga „Ostań w domu, drogie dziecię…”
Ja na to „Ojcze, nie mogę, albowiem mój ci on przecie!”
Jak rzekłam, tak zrobić muszę. Mój koń pobieży jak strzała.
A może Ty wcale nie chcesz, żebym ja Ciebie szukała?
Dlaczego ranisz mnie ciągle, znienacka, jak skrytobójca?
Jak głupiec próbujesz znów umknąć, choć w pogoń za Tobą się rzucam.
Gdy myślisz, żeś cało uszedł, dla mnie to nie dziwota,
Bo mysz też ten błąd popełnia i wpada w pazury kota.
Pamiętaj tedy me słowa, że długo gonić Cię będę.
Dopóki sił mi wystarczy, odszukam ja Ciebie wszędzie.
Wyjaw mi, proszę, mój miły, czemu przede mną uciekasz
I czemu mkniesz wciąż przed siebie, każąc mi samotnie czekać.
A zatem wiedz, że już dosyć, albowiem to się nie godzi,
Żebym to ja Cię szukała, gdy o uczucia chodzi.
Tyś przecie jest mężczyzną, panem i władcą mej duszy.
Dlaczego więc ja wciąż mam działać? To Ty się winieneś ruszyć!
Przybądź tu jak najprędzej, coby ten książę zrozumiał,
Że ja do Ciebie należę i Tyś tylko zdobyć mnie umiał.
Nie godzi się, bym jechała, toć przecie księżniczką jestem,
Dlatego sam masz tu przybyć, ukoić me stęsknione serce!
To pisząc, siedzę samotnie na miękkich dywanów kobiercach…
Niech Bóg Cię ma w swej opiece.
Dama Twego Serca
R.
2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz