czwartek, 18 grudnia 2014

Dwa Kruki


Kiedy raz szedłem pośród gór
Słyszałem kruczych głosów chór
I jeden rzekł tak do drugiego:
Gdzie dzisiaj zjemy coś dobrego?

Jest tuż za groblą, pośród brzóz
Zabity rycerz, zimny już
Że zginął tam, nikt nie wie tego
Tylko sokół, pies i dama serca jego

Na polowanie pobiegł pies
I sokół wnet odleciał też
Jego pani innego rycerza kocha
Więc możemy zjeść dziś niezły obiad

Ty na jego udzie możesz siąść
Ja jego jasne oczy chcę wziąć
A lokiem pięknych, złotych włosów
Naprawimy nasze gniazdo w końcu

I chociaż brzmiał żałobny dzwon
Nie dowie się nikt, gdzież zniknął on
A pośród jego gnijących kości
Wiatr będzie wiał po kres wieczności



R.

2010

Tekst oryginalny: "The Twa Corbies" - ballada szkocka, XVI w

niedziela, 24 sierpnia 2014

Ellidor - Stworzenie

Z księgi pt. "Objawienia Mistrza Ailona z Peranu - ostatniego z Pierwszych Dzieci" pióra kapłana Maeda, spisane w 412 - ostanim roku życia Mistrza, na przełomie Ery Cieni i Ery Księżyca

Przed wiekami, w czasach zwanych dziś Erą Grzmotów, gdy Ellidor nie przypominał w ogóle takiego, jakim znamy go obecnie, żyli tu, na tej ziemi wszyscy bogowie. Władało nimi dziewięcioro najsilniejszych, a ich imiona to: Yerro, bliźnięta Velo i Visa, Erivor, Nalve, Liya, Madd oraz druga para bliźniąt - Dehar i Zihara. Wszyscy oni sprawowali władzę mądrze i sprawiedliwie, wspólnie podejmując wszystkie decyzje. Z czasem jednak pomniejsi bogowie zaczęli się buntować przeciwko władzy Dziewięciorga, pragnąc władzy dla siebie. Wtedy to wybuchła wojna, w której całym Ellidorem wstrząsały silne grzmoty, będące efektem starć bogów. Stąd też właśnie wzięła się nazwa owej ery.

Walki pomiędzy bogami sprawiły, że świat zmienił się znacznie. Powstały morza otaczające Ellidor ze wszech stron, a pośród lądu duży obszar całkiem opuściła woda, tworząc pustynię. Na wschodzie zaś wyrosły wysokie góry i głebokie doliny. Nagie skały wybiły się w górę, tworząc liczne urwiska, wąwozy i jaskinie. I tak oto bogowie niezamierzenie ukształtowali Ellidor, jaki znamy obecnie. Jednak wtedy nie było tu ani ludzi, ani hekkenów, ani zwierząt i innych stworzeń.

W końcu wojna zakończyła się zwycięstwem Dziewięciorga, a o pomniejszych bóstwach świat miał zapomnieć. Jednak Yerro dowiedział się, że to rodzeństwo Dehar i Zihara wywołali ową wojnę, podburzając słabszych bogów. Mieli na tym zyskać najwyższą władzę dla siebie. Wobec tych okoliczności Siedmioro stanęło naprzeciw niepokornego rodzeństwa, chcąc dać im nauczkę. Postanowili uwięzić bliźnięta w świecie umarłych zwanym Carruan, aby tam mogły do woli sprawować władzę. Świat Carruanu już od zarania dziejów był ogromną pustynią, zaś na czarnym niebie lśniło ogromne, fioletowobłękitne słońce, zalewające zimnym, bladym światłem suche skały.

Dehar i Zihara postanowili uciec gdzieś daleko, by nie dosięgła ich kara. Niestety Zihara została schwytana niemal od razu i odesłana do Carruanu jako istota, niebędąca ani żywa, ani martwa. Jako dusza bez ciała została pozbawiona możliwości powrotu na Ellidor. Wtedy jej brat stanął naprzeciw drugiej pary bliźniąt. Velo i Visa okazali się jednak silniejsi i pokonali krnąbrnego Dehara. Początkowo chcieli posłać i jego do Carruanu, lecz zamiast tego zmienili go w wiatr wiejący na ellidorskiej pustyni. Pustynię tę zaś po dziś dzień zwą Pustynią Dehara. Podobno jest ona bliźniaczym odbiciem tej ze świata umarłych, natomiast sam Dehar od tamtego czasu błąka się po niej i zawodzi, nie mogąc znaleźć drogi do ukochanej siostry. Mówi się jednak, że zanim został uwięziony w tej postaci, resztkami sił stworzył parę kruków pustynnych - jednego brązowego i jednego w kolorze piasku. Oba zaś miały oczy puste, mlecznobiałe, niczym oczy ślepca. Stały się one zwiastunami śmierci i oczami Dehara, który sam nie mógł opuścić pustyni, a dzięki nim widział również poza nią. Ponadto kruki, jako jedyne z żywych istot, mogły podróżować między Ellidorem a Carruanem. Stąd też do czasów obecnych zachował się zwyczaj, by przed pochowaniem zmarłego, na jego czole rysować symbol Pustego Oka. Owo Puste Oko miało go doprowadzić bezpiecznie do krainy zmarłych i zapobiec błąkaniu się jego duszy po Ellidorze.

I tak oto bogów panujących na Ellidorze zostało Siedmioro. Od tego momentu liczymy czas nowej ery zwanej Erą Wichrów. Wtedy też bogini Nalve roztoczyła opiekę nad wszystkim, co żyje w ziemi i ponad nią. Zaczęła tworzyć rośliny i zwierzęta, jakie dziś są nam znane. Pomagał jej przy tym Erivor, który wtedy ponad wszystko ją miłował. Ona jednakże zakochała się w Velu, który miał władzę nad czasem. Z nim to właśnie spłodziła Pierwsze Dzieci. Najstarszą rasę ludzką, jaka kiedykolwiek stąpała po Ellidorze. Każdy z bogów dał owym dzieciom jakiś dar. Nalve i Velo, jako ich stworzyciele, obdarzyli ludzi długim życiem i miłością do natury. Visa, siostra Vela, podarowała im inteligencję, pragnienie poszerzania wiedzy, jak również wspaniałą intuicję. Yerro dał Pierwszym Dzieciom odwagę, siłę i męstwo, aby dzielnie parli zawsze naprzód, przystosowąując ziemie Ellidoru i kształtując je na swój użytek. Liya obdarowała ich miłością oraz możliwością płodzenia potomstwa. Prezentem od Madda był dar kreowania, tworzenia, artystycznej wyobraźni, zaś zazdrosny Erivor przeklął Pierwsze Dzieci słowami: "Aby przeżyć, polować będziecie. Dzikie zwierzęta będą was atakować, chcąc was pożreć. Jednakże okażę swoją dobrą wolę - daję wam również zdolności łowieckie i umiejętność odbierania życia."

I tak oto za sprawą Siedmiorga Pierwsze Dzieci zamieszkały Ellidor, mnożąc się i zamieszkując wszystkie jego części.

 ***

Ciąg dalszy nastąpi.

Tabula Rasa

Marzenie mam jedno, małe, niepozorne
Siedzi w mojej głowie ciche, lecz przekorne
I gdy już myślę, że spełnić się może wreszcie
Zaraz wnet coś staje na wąskiej do szczęścia ścieżce

Marzenie mam jedno, ażeby czas móc cofnąć
I od nowa czystą kartkę atramentem życia dotknąć
Wymazawszy uprzednio to, co nań zapisano
Odkąd mi przed laty imię własne nadano

Ecce homo. Oto człowiek - z góry określony
Przez lata kolejne doświadczeniem rzeźbiony
Następnie zaraz emocji i uczuć warstwy kolejne
Imitują wielobarwne, ciężkie farby olejne
Tworząc dzieła piękne, radosne, lub przepełnione grozą
Albo smutkiem. Inne rażą sztuczną pozą

Jednak tylko kłamstwo jest w tych wszystkich obrazach
Dlatego właśnie marzy mi się Tabula Rasa


R.


Łódź Marzeń

W odmętach czarnej wody zniknąłeś, mój miły
Gdy wiatr naszą łodzią zakołysał zuchwale
Zabierz mnie z sobą, kochany, biegnijmy
Poprzez spienione wiatrem morskie fale

Północny wiatr targa żaglem postrzępionym
Swym wyciem zagłuszając moje wołanie
Nasz statek tonie, piorunem trafiony
A Ciebie jak nie było, tak nie ma, kochanie

Woda lodowata na pokład się wdziera
Ogromnymi falami zewsząd nadchodzi
Ja zaś samotnie pośród burzy umieram
W niegdyś pełnej marzeń - dziś pustej - naszej łodzi


R.



czwartek, 9 stycznia 2014

Ścieżka wojownika

Znalazłam drogę - wąską, krętą ścieżynę,
Która mnie prowadzi w lasu czarną gęstwinę
Cóż jest na jej końcu? Nikt nie wie tego.
Może kryć się piękno, a może byc coś złego...
Pójdę. Nie zawaham się ni chwili,
A śpiew dźwięczny mi podróż całą umili.
Pójdę. Ciekawość z rozsądkiem wygrała.
Pobiegnę. Nie będę się więcej już bała.
Nieznane. Czy na końcu porażka mnie czeka?
Nawet jeśli, to nie będę już więcej uciekać.

Przed siebie, prosto ku przeznaczeniu
Do światła - nie będę się więcej kryć w cieniu
Czy to słońce życiodajne, czy zabójcze płomienie?
Czy znajdę tam ciepło, czy zgliszcza i unicestwienie?
Nieważne. Nieważne, to nie ma znaczenia.
Czego bym nie zrobiła, zapamiętają mnie pokolenia.
Albo jako tę, co wybrała drogę długą jak wstęga,
Tę, która po to, co jej należne, śmiało sięga,
Albo jako tchórza, co się wciąż życia obawia
I zamiast rzec Losowi "Tak!", za każdym razem odmawia.

O nie, nie tym razem! Już mnie nic nie ominie.
Albo wygram w boju, albo - walcząc - zginę.


R.