Znalazłam drogę - wąską, krętą ścieżynę,
Która mnie prowadzi w lasu czarną gęstwinę
Cóż jest na jej końcu? Nikt nie wie tego.
Może kryć się piękno, a może byc coś złego...
Pójdę. Nie zawaham się ni chwili,
A śpiew dźwięczny mi podróż całą umili.
Pójdę. Ciekawość z rozsądkiem wygrała.
Pobiegnę. Nie będę się więcej już bała.
Nieznane. Czy na końcu porażka mnie czeka?
Nawet jeśli, to nie będę już więcej uciekać.
Przed siebie, prosto ku przeznaczeniu
Do światła - nie będę się więcej kryć w cieniu
Czy to słońce życiodajne, czy zabójcze płomienie?
Czy znajdę tam ciepło, czy zgliszcza i unicestwienie?
Nieważne. Nieważne, to nie ma znaczenia.
Czego bym nie zrobiła, zapamiętają mnie pokolenia.
Albo jako tę, co wybrała drogę długą jak wstęga,
Tę, która po to, co jej należne, śmiało sięga,
Albo jako tchórza, co się wciąż życia obawia
I zamiast rzec Losowi "Tak!", za każdym razem odmawia.
O nie, nie tym razem! Już mnie nic nie ominie.
Albo wygram w boju, albo - walcząc - zginę.
R.